Dysleksja rozwojowa (dysleksja, dysortografia, dysgrafia, dyskalkulia) to zaburzenie niektórych funkcji poznawczych: motoryki, percepcji wzrokowej, fonologicznej i łączących je procesów. Objawia się m.in. trudnościami w czytaniu, pisaniu, nauce geografii i języków obcych. Z badań wynika, że problem występuje u 9-10% społeczeństwa.
Dysleksja, dysortografia, dysgrafia i dyskalkulia – znane są przede wszystkim dzięki zaświadczeniom, które dzieci przynoszą do szkół. Prawdziwy problem czy wymysł rodziców – to pytanie właśnie sprawia, że temat „dys-” jest tak gorący. Warto jednak podejść do niego poważnie i nie bagatelizować go. Te specyficzne zaburzenia utrudniają dziecięce, a później dorosłe, życie. Dysleksja rozwojowa ma znaczący wpływ nie tylko na naukę pisania, czytania i zasad ortografii: jest wiele typów tego zaburzenia, chociaż znane są cztery główne. Dzieci, które prawidłowo rozwijają się intelektualnie, często bardzo zdolne, mogą mieć trudności w szkole.
Dysleksja rozwojowa (dysleksja, dysortografia, dysgrafia, dyskalkulia) to zaburzenie niektórych funkcji poznawczych: motoryki, percepcji wzrokowej, fonologicznej i łączących je procesów. Objawia się m.in. trudnościami w czytaniu, pisaniu, nauce geografii i języków obcych. Z badań wynika, że problem występuje u 9-10% społeczeństwa.
Każde dziecko rozwija się w swoim tempie, a problemy z nauką mogą wynikać chociażby z typu osobowości. Specjaliści mogą często potwierdzają problem dopiero na przełomie drugiej, trzeciej klasy szkoły podstawowej, chociaż diagnoza powinna pojawić się jeszcze przed rozpoczęciem nauki. Jednak jest cała gama cech, które mogą wskazywać na zaburzenia dyslektyczne:
Mowa rozwija się później i z większą trudnością – wymowa, akcent i konstrukcje gramatyczne są błędne,
Trudne słowa są prawdziwym wyzwaniem dla dyslektyka – w mowie, piśmie i przy próbach zapamiętywania,
Czytanie sprawia trudność – chociaż dziecko bardzo stara się zdobyć tę umiejętność,
Pisanie oznacza błędy – to nie tylko brzydki charakter pisma, ale również leworęczność, litery zwierciadlane, wiele literówek i pomyłek ortograficznych,
Liczenie i rozumienie zadań matematycznych jest prawdziwym problemem – nie zależy od chęci do nauki lub braków edukacyjnych,
Koordynacja ruchowa jest mocno zaburzona – co widać w czasie sportów i zabaw z rówieśnikami,
Zapamiętanie wierszyka może okazać się po prostu niemożliwe,
Rysowanie i inne zadania plastyczne są problematyczne,
Zabawy takie jak puzzle i układanki są utrudnione przez brak zdolności odtwarzania obrazów.
Jak dyslektyk widzi tekst?
Dyslektyk czyta chaotycznie, myśli obrazami, a nie słowami. Literki w książce przeskakują bez opamiętania, falują, a czasami są trójwymiarowe. By zobaczyć wyrazy, a następnie zdania, dyslektyk musi wypracować system: nauka wodzenia wzrokiem od lewej do prawej to pierwszy krok. Specjalista może pokazać, jak zakodować słowa w swojej pamięci: np. lepienie ich z plasteliny może być formą terapii.
Problemy w szkole zaczynają się już od pisania i czytania: brzydkie literki, błędy przy przepisywaniu i wolne sylabizowanie czytanek. Mały uczeń przeżywa wiele stresów, gdy mimo nauki na pamięć i wielokrotnego powtarzania tekstu nie czuje postępów. Oprócz typowych kłopotów językowych i zupełnego niezrozumienia zasad ortografii oraz gramatyki, dyslektyk nie radzi sobie na zajęciach sportowych. Bieganie, jazda na rowerze, łapanie piłki i trafianie do celu łączą się z brakiem koordynacji ruchowej. Nawet jedzenie sztućcami, zapinanie guzików koszuli i sznurowanie butów są wyzwaniem. Obserwuj dziecko, by samodzielnie zdiagnozować, czy problemy mogą faktycznie być zapowiedzią dysleksji rozwojowej.
Chociaż nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, skąd się bierze dysleksja, psychologowie potwierdzają, że to współczesny świat ma wpływ na dziecięcy rozwój. Komputer i smartfon mogą przyczynić się do wzrostu liczby dyslektyków. Jak to możliwe? Specjaliści wyjaśniają, że pobudzają one nadmierny rozwój prawej półkuli, która odpowiada za kłopoty z przetwarzaniem języka. Zmiana trybu życia, relaks przed komputerem, a nie na świeżym powietrzu mogą tworzyć kłopoty rozwojowe u dzieci. Istotne jest również to, że w ciągu ostatnich lat diagnostyka jest na dużo wyższym poziomie, dlatego eksperci potrafią wykrywać dużo więcej przypadków tego zaburzenia. Rodzice częściej zgłaszają się do nich z prośbą o pomoc, gdy obserwują u dzieci niepokojące objawy. W ten sposób można tłumaczyć wzrost liczby zaświadczeń potwierdzających dysleksję u uczniów. Potwierdzeniem może być fakt, że najwięcej jest ich w dużych miastach, w których jest znacznie więcej specjalistycznych przychodni, ale też i dzieci wybierających raczej smartfon niż zabawę na podwórku.
Ważne
Dysleksja ma kilka odmian, a zajęcia korekcyjno-kompensacyjne pozwalają na skuteczny trening w każdym przypadku. Pomoc znajdziesz w poradni psychologiczno-pedagogicznej. Jeśli Twoje dziecko stresują zajęcia poza domem, warto zaprosić specjalistę do siebie. Zwróć się o pomoc do szkolnego pedagoga i wychowawcy.
Dysleksji nie da się wyleczyć – dlatego właśnie praca z dobrym specjalistą jest taka ważna. To dzięki niemu dziecko uczy się sposobu pokonywania trudności dyslektycznych. Niezbędna jest właściwa strategia działań, ale również współpraca ze szkołą. Trenowanie technik pamięciowych, mapy myśli i wiele innych metod może ułatwić codzienność, nie tylko naukę. Słynne zaświadczenie o dysleksji jest dokumentem, który ułatwia dziecku szkolny świat. Dzięki temu, że nauczyciel zdaje sobie sprawę z dysortografii lub dysgrafii potrafi pomóc swojemu uczniowi zdobywać kolejne umiejętności. Psychologowie wskazują, że dezorientacja, która jest powodem problemów z czytaniem lub pisaniem, pojawia się w chwilach stresu. Ten z kolei ma miejsce, gdy dziecko czuje presję i musi nadążyć za rówieśnikami. Ważne, by zacząć działać jak najwcześniej!
Kłopoty z mówieniem, koordynacją ruchową, a następnie słabe oceny – to nie tylko kwestia lenistwa. Dysleksja obejmuje nawet 15% europejskich uczniów i jest poważnym zaburzeniem rozwojowym. Jednocześnie stała się powodem do dyskusji, gdy w klasach pojawiło się więcej dzieci z potwierdzoną diagnozą. Czy ten problem naprawdę istnieje?