Samodzielność – jakie decyzje, kroki, zachowania rodziców mają wpływ na jej kształtowanie u dziecka?

Niezliczone próby nabicia ziemniaka na widelec, półgodzinne szorowanie szczoteczką zębów i nierzadko całej twarzy, nieskończone próby nałożenia na nogi butów przed wyjściem z domu…  Z braku odpowiednich umiejętności, chęci i czasu często takie „bitwy” z dzieckiem z góry są skazane na porażkę. W związku z tym rodzice wkładają maluchom buty na nogi, choć te już dawno to potrafią robić same, karmią je, sprzątają porozrzucane w pokoju zabawki, a nawet odrabiają za nie lekcje – bo tak jest „szybciej i łatwiej”. Jednak im dłużej wyręcza się malucha, tym dłużej skazuje się na ciągłe bycie w „pogotowiu”. Z kolei dzieci później uczą się niezależności i nabierają pewności siebie – cech niezbędnych nie tylko w dorosłym życiu.

 

Samodzielnie znaczy naturalnie

Dlaczego nauka samodzielności dziecka jest trudna? Bo wymaga współpracy dwóch stron. Dzieci bardzo szybko zniechęcają się do czegoś, czego zrobienie sprawia im problem lub zwyczajnie im nie wychodzi. Bezcenny na tym żmudnym etapie jest wzór rodzica jako autorytetu i jego pomoc w nauce, dlatego by pomóc maluchowi wypracować odpowiednie nawyki, trzeba najpierw dać mu przykład. Wymaga to oczywiście czasu i cierpliwości, w którą dorośli muszą się uzbroić, oraz konsekwencji. Jeśli tego nie zrobią, prędzej czy później spadnie na nich klątwa bierności ze strony dziecka. Jedynym skutecznym sposobem jest tu więc powstrzymanie się przed wyręczaniem go podczas prób wykonania jakichś czynności, a jeśli coś sprawia mu wyjątkową trudność – pomaganie mu, jednak w ograniczonym stopniu.

 

Dać dobry przykład, czyli siła jasno określonych reguł

W nauce samodzielności najważniejsze są jasno określone reguły, egzekwowane szczególnie przez rodziców. W ten sposób dają przykład swoim dzieciom, jak coś trzeba/należy zrobić. Maluchy muszą od początku tej nauki wiedzieć, co mogą, co jest ich obowiązkiem, a czego nie powinny robić. Z kolei dorośli powinni twardo obstawiać przy narzuconych zasadach, nie łamać ich i co ważne: odpowiednio reagować, gdy dziecko się do nich nie stosuje.

Organizacja samodzielnego życia

Wysiłek – oto słowo klucz w nauce samodzielności. To on świadczy o tym, że dziecko angażuje się w to, co robi, nawet jeśli efekty jego starań są dalekie od ideału. Jeśli przejawia ono szczere chęci, by robić samemu wszystko, co zaproponuje rodzic, to świetnie. Są jednak maluchy, którym na początku trzeba sporo pomóc, by „zaskoczyły” w tym temacie. By im to ułatwić, warto zainwestować w „domowe pomagacze”. Na przykład specjalny taboret ze schodkiem w kuchni ułatwi dziecku sięganie po kubek stojący na blacie kuchennej szafki. W pokoju malca na pudła na zabawki, klocki czy przyrządy do rysowania warto nakleić zdjęcia imitujące, jakie z tych elementów powinny znaleźć się w konkretnym opakowaniu. Świetne będą też specjalne przegródki w szafie ułatwiające segregowanie ubrań, a także regały na książki i zeszyty młodych uczniów oraz odpowiednio wyposażone, ergonomiczne biurko – tak by dziecko mogło skupić się na nauce, mając wszystko, co niezbędne, pod ręką.

Poranek próby

Typowy poranek dnia powszedniego. Rodzice spieszą się do pracy, po drodze chcąc odstawić dziecko do przedszkola lub szkoły. Z jednej strony to najbardziej stresujący czas w tygodniu, z drugiej idealny moment na weryfikację uczonych od dłuższego czasu samodzielnych zachowań u dziecka. Gdy górę biorą nerwy i uciekający czas, który spieszący się do pracy rodzice nadrabiają, wyręczając dziecko prawie we wszystkim, warto poobserwować siebie i malucha, a następnie na tej podstawie zaplanować taki poranek. Zdecydować, ile czasu potrzeba, by dziecku udało się wykonać jak najwięcej czynności samemu; jaka ich kolejność będzie najlepsza, by nie było zbędnych „przestojów”; zweryfikować, z czym maluch ma największy problem i w czym trzeba mu bardziej pomóc – czyli wszystko to, co pomoże usprawnić poranną krzątaninę i tym samym ułatwić wyjście wszystkim domownikom.

Mobilizacja, nie korygowanie

Wygoda i czas to wartości, które szczególnie cenią sobie rodzice. Jednak nie zawsze idzie to w parze z samym dzieckiem, któremu zdarza się nie współpracować z dorosłymi – czy to z braku umiejętności, czy też po prostu ze zwykłej przekory. Podobnie jest z samodzielną nauką. Tutaj też to rodzic musi być autorytetem i powstrzymać się przed wyręczaniem małego ucznia w odrabianiu lekcji, a zamiast tego odpowiednio je zmotywować do pracy własnej. Dlatego należy zacząć od odpowiedniego przygotowania kącika do własnej nauki: najlepiej w jego własnym pokoju, bez „rozpraszaczy” w postaci grającego telewizora czy włączonego komputera. Druga ważna rzecz to ustalenie stałej pory na odrabianie lekcji oraz priorytetyzacja obowiązków: najpierw nauka, potem przyjemności. Na ten czas dziecko powinno zostać samo w pokoju, by w skupieniu mogło samo analizować zadania, ale być w pogotowiu, gdyby potrzebowało wsparcia. Gdy zrobi coś dobrze, chwalić, gdy jednak coś mu się nie powiedzie, razem z nim konstruktywnie szukać źródła problemu. W ten sposób dziecko nauczy się, że za odrobione lekcje musi brać odpowiedzialność, planować i odpowiednio gospodarować swoim czasem oraz samodyscypliny.

Złote zasady nauki samodzielności

Dziecko bawi się samo. Naukę samodzielności warto zacząć od zwykłej… zabawy. Towarzystwo rodziców we wszystkich czynnościach, także zabawie, to nieodłączny element pierwszych lat życia każdego dziecka. Ale im wcześniej dziecko zacznie na własną rękę organizować sobie czas, tym lepiej dla niego i jego rodzica. Warto więc „znikać” z oczu malucha w trakcie wspólnej zabawy najpierw na krótsze, potem na coraz dłuższe chwile, tłumacząc się np. potrzebą pójścia do toalety lub przygotowaniem sobie czegoś do picia.

Spróbuj jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze…/Ćwiczenie czyni mistrza. Nikt nie potrafi wykonać jakiejś czynności perfekcyjnie od A do Z za pierwszym razem. Dlatego w nauce samodzielności malucha warto zacisnąć zęby i uzbroić się w cierpliwość, bo powtarzanie wiele razy tej samej czynności (zapinanie guzików, wkładanie butów, pomoc w sprzątaniu zabawek) może znużyć. Ale wypracowane po dłuższym czasie efekty takiego zachowania zaskoczą nie tylko nas.

Maluch decyduje. Życie jest pełne wyborów, również malucha. W co się ubrać, co zabrać ze sobą na spacer, jaką bajkę przeczytać na dobranoc – takie codzienne „dylematy”, przed których rozwiązaniem staje dziecko, pozwalają mu poczuć się, że jego zdanie się liczy, ma na coś wpływ i tym samym jest ważnym członkiem rodziny.

Spiesz się powoli. Nauka samodzielności wymaga czasu, a pośpiech jest jej największym wrogiem. Dlatego w tym okresie lepiej „wyłączyć” nadopiekuńczość i uzbroić się w cierpliwość. Nauka odpowiednich nawyków zawsze odbywa się metodą prób i błędów. Dziecko może się frustrować, że po raz kolejny źle włożyło skarpetkę lub nie wyszło mu proste obliczenie. Trzeba je uświadomić, że na wszystko potrzebny jest czas, i – co ważne – chwalić za każdą udaną próbę.

Samodzielność u dziecka to przejaw inicjatywy z jego strony. Im wcześniej więc z jego ust padnie pierwsze: „Mamo, ja sam!”, tym szybciej rodzic może nabrać pewności, że odniósł ogromny sukces wychowawczy. To dla niego powód do dumy, ale jeszcze większy krok naprzód w rozwoju dziecka, ułatwiający mu wejście w dorosłość.

Samodzielność to naturalny etap życia każdego dziecka. Bywa jednak, że codzienne czynności w wykonaniu malucha mogą trwać bardzo długo, co „zachęca” spieszących się rodziców do wyręczania go praktycznie we wszystkim. Efekt jest łatwy do przewidzenia: brak