Pytanie tylko, jakie aktywności wymyślić, by i maluch, i rodzic przetrwali ten czas z uśmiechem na ustach, zapominając, czym jest nuda? To proste: wybierając z mnóstwa propozycji zabaw kilka tych najbardziej odpowiednich dla malucha. Bo to on w tym momencie jest koordynatorem i najbardziej surowym weryfikatorem atrakcyjności proponowanych przez rodzica rzeczy.
Zabawę czas (za moment) zacząć
Maluchy są różne. Dlatego do każdego typu dziecięcej osobowości i wieku trzeba dobrać odpowiednie zabawy. Nie każdy maluch lubi przecież „brudzić się” plasteliną czy farbami i przedkłada nad te gadżety zabawę kolejką elektryczną. Inny z kolei będzie wniebowzięty, przygotowując razem z mamą ciasto w kuchni lub masę plastyczną z mąki ziemniaczanej, oleju i wody. Warto więc obserwować malucha w trakcie różnych proponowanych mu zabaw. To, czym zajmie się dłużej i będzie „praktykował” w wolnych chwilach (nawet sam, gdy rodzice będą zajęci swoimi sprawami, lub z zaproszonymi kolegami), okaże się tym, czym maluch z chęcią się zajmie we własnym pokoju w jesienne dni.
W dopasowaniu zabawy do małego człowieka…
…interesować więc powinny rodzica dwa kryteria: wiek i upodobania własnego dziecka. A że dorosły zna swoją pociechę najlepiej, to to właśnie on powinien wybrać dla niej odpowiednie aktywności. I co najlepsze: bez wydawania na to fortuny, za to czerpiąc garściami z zasobów własnej spiżarni i… ogródka. Dlatego warto postawić na zabawy sensoryczne – najprostsze i dające najwięcej uciechy wszystkim ich uczestnikom.
Wystarczy zwykły sznurek lub tasiemka, kilka krzeseł i piłka. Labirynt jest banalnie prosty: wystarczy linką obwiązać nogi mebli, tworząc poziomą, „kontrolowaną plątaninę” wiszącą nad podłogą. Zadaniem malucha jest przeniesienie pod taką pajęczyną piłki wszelkimi możliwymi sposobami – byleby nie dotknąć plecami, rękoma, głową czy nogami sznurka.
Oto zabawa, która nigdy nie wychodzi z „mody”, niezależnie od epoki. W bardziej pogodny dzień w trakcie spaceru po parku czy lesie wystarczy nazbierać koszyczek owoców kasztana i dębu, a także jarzębiny czy po prostu naręcza kolorowych liści. Potem w domowym zaciszu z pomocą rodzica (w przypadku młodszych dzieci), który lepiej operuje gwoździem i nożyczkami, można stworzyć całą armię stworków zdobiących jedną z półek dziecięcego pokoju lub uczestniczących w interpretacjach baśni „na żywo”, czyli na salonowym dywanie lub podłodze.
To idealna zabawa dla dzieci przejawiających zainteresowania natury mocno artystycznej. Rolki po papierze toaletowym lub ręczniku papierowym posłużą jako „pień” (który można oczywiście pomalować na odpowiedni kolor), a tekturowe talerzyki – za okrąg (bez wyciętego wcześniej środka), do którego przyklei się czerwone, złote czy brązowe liście z różnych drzew. Takie witrażyki postawione pod słońce na parapecie dadzą przepięknie kolorowy efekt, a malucha będą napawać dumą.
To aktywność idealna na cieplejsze i słoneczne dni. Wystarczy „wyposażyć” malucha w kartkę z narysowanymi na niej symbolami różnych typowych jesiennych atrybutów: kasztanów, żołędzi, liści (np. klonu), szyszek czy też pni drzew, wiewiórek itp. Następnie razem z nim rodzic może szukać po lesie lub parku wszystkich oznaczonych obrazków i po kolei odhaczać na arkuszu te już znalezione.
Potrzebne będą: prostokątne opakowanie plastikowe (np. na proszek), wsypane do niego różne ziarna (najlepszy – i najtańszy – będzie ryż) i poukrywane w środku różne małe zabawki, których kształty wcześniej odrysowano na kartce papieru. Zadaniem dziecka jest znalezienie wszystkich tych rzeczy wśród przesypujących się między palcami nasion i dopasowanie do wzorów widniejących na arkuszu.
Zabawy w domu rozwijające holistycznie
Bawiąc, uczyć – to stare, ale jakże ponadczasowe powiedzenie bardzo dobrze sprawdza się w trakcie jesiennych popołudni spędzanych w domowych czterech ścianach. Wbrew pozorom to nie jest czas stracony. Ciekawe, angażujące zabawy z udziałem zainteresowanego poczynaniami „mentora” w postaci rodzica świetnie rozwijają dziecko pod każdym kątem, w tym:
Bez tableta, telewizora i komputera można się dobrze bawić nawet w najbardziej pochmurny i niesprzyjający spacerom po dworze dzień. Wystarczy tylko zajrzeć do spiżarki, gazetownika stojącego w salonie czy piwnicy albo na przydomowy trawnik, dodać do tego farby, klej oraz inne „gadżety” i plan na wspólną radość na wiele godzin ma się jak w banku.
Jesień to dla wielu rodziców istna droga przez mękę. Siąpiący za oknem deszcz, szybko zapadający zmrok, niska temperatura, wreszcie: ciągnący się – dosłownie i w przenośni – katar pociechy skutecznie bunkrują rodzinę w domu. Wtedy pozostaje już jedno: „przymusowa” zabawa w czterech ścianach.